Czytanie to świetna sprawa i jedna z moich ulubionych form spędzania wolnego czasu. Czytam książki codziennie, najczęściej wieczorem. Bywa różnie. Raz zasnę po 10 minutach, a raz się zaczytam i robi się środek nocy, a rano trzeba wstać.
Dzisiaj rozpocznę książkową serię na tej stronie. Pomyślałam, że skoro i tak czytam, a wiele z tych treści krąży wokół architektury, to podzielę się z Wami. A będę się dzielić, ponieważ chciałabym, aby społeczna świadomość, w tym temacie, wzrosła. Jako architekt, postrzegałam wszystkich ludzi przez pryzmat mojej wiedzy i wydawało mi się, że niektóre kwestie są dla wszystkich oczywiste. Jednak rozmowy z nie-architektami uświadomiły mi, że inni nie mają tego wyczucie przestrzeni. Często spotykałam się z historiami typu: „nie myśleliśmy, że tak to będzie, jak wybieraliśmy projekt domu w katalogu / kupowaliśmy mieszkanie”. Uważam, że szkoła powinna nas uczyć bardziej przydatnej w życiu wiedzy, niż np nazw wszystkich rzek w Afryce. Ile razy dziennie obliczacie całkę lub musicie wymienić rzeki Afryki? Za to umiejętność stwierdzenia, w których pokojach i o jakich godzinach, będzie słońce, gdy kupujecie mieszkanie, byłaby pomocna, nie? Dlatego wpisy o książkach będą miały na celu podsunięcie Wam ciekawych publikacji, z których będziecie mogli się dowiedzieć więcej na tematy związane z architektura, urbanistyką, a może jeszcze szerzej. A więc czytajcie uważnie, bo w szkole o tym nie mówili!
„Miasto na plus. Eseje o polskich przestrzeniach miejskich”
praca zbiorowa (Hubert Barański, Łukasz Franek, Hanna Gill-Piątek, Jacek Grunt-Mejer, Piotr Kempf, Elżbieta Koterba, Paweł Kubicki, Piotr Mazik, Hubert Mazur, Olivier Schneider, Janusz Sepioł, Marcin Wójcik, Marta Żakowska)
Na pewno bardzo dobrze, że tego typu książki powstają. Czytając ją, co chwila myślałam sobie: „No właśnie, ja też tak uważam, czemu się o tym nie mówi!”. A nie mówi się o tym jak niszczymy nasze polskie miasta pozwalając, aby głównym motorem rozwoju był kapitalizm.
We wstępie do książki czytamy, że autorzy poszczególnych esejów, mieli za zadanie przedstawić swoje zagadnienie, pokazując jego pozytywny przykład w Polsce. Jednak ostatecznie, eseje te nie zostawiają pozytywnego wydźwięku. Ze wszystkich mogłam wyczuć nutę bezsilności, trudu parcia ku lepszemu, zmęczenia, a może i frustracji? Ja się autorom wcale nie dziwię, czuję podobnie, patrząc na rozwój naszych aglomeracji. I właśnie dlatego takie książki są potrzebne.
Co do języka, jakim jest napisana ta książka, to jest on bardzo różnorodny i momentami bywa ciężki i usypiający, a szczególnie, gdy miał dużo naleciałości urzędowego slangu. Nad tym można było więcej popracować. Momentami mózg mi się zawieszał i nie odbierał treści. Dlatego szczególnie chciałam zwrócić uwagę na esej Oliviera Schneidera, który napisany jest bardzo wartko, wciągająco, a jednocześnie niesie w sobie dużo wiedzy. Tak powinny być napisane wszystkie te eseje (niektórym było bardzo blisko), ponieważ, aby taka książka wywarła duży wpływ, powinna trafić do osób spoza branż związanych z urbanistyką. Z tego powodu moja ocena jest trochę obniżona, gdyż mi, osobie z branży, momentami zamykały się oczy, mimo, że czytałam o interesujących mnie tematach.
Wybrałam tę książkę do przeczytania właśnie teraz, bo w ramach majowego wyzwania LC 2020, należało wybrać książkę po okładce. A okładka jest zaprojektowana, czego nie można powiedzieć o jakiś 90% okładek, które widuję w naszych księgarniach. Co najważniejsze, po okładce można wywnioskować, co będzie tematem przewodnim. Układ grafik, tekstu, kształt i wielkość czcionek jest przemyślany. Książka ukazała się w serii i wszystkie jej książki mają spójną identyfikację wizualną. Chciałabym widzieć więcej takich okładek. Naprawdę wiele książek na półkach w księgarniach, wypala mi oczy, gdy na nie patrzę. Nawet popularnych i poważanych autorów. Im więcej będzie się mówiło o dobrych przykładach, tym więcej osób będzie ich chciało 🙂
Mam nadzieję, że zainteresowała Was ta książka. Kupiłam ją w Tajnych Kompletach w Nowych Horyzontach we Wrocławiu. Dla osób z poza Wrocka, Nowe Horyzonty to kino, które oprócz popularnych filmów, wyświetlają filmy, które czasami nawet w internecie ciężko znaleźć. Ale księgarnia w NH jest świetna. Dużo tytułów związanych z architekturą, sztuką, filmem, muzyką. Można wyhaczyć pozycje, których w popularnych księgarniach nie ma. A to wszystko na chwilę przed filmem.
Zakończę powiedzeniem, które pewnie trapi większość moli książkowych:
Tak wiele książek, tak mało czasu, żeby je przeczytać.